TATUAŻ A PRACA

Tatuaż a praca


Po raz kolejny na wstępie chciałabym podziękować wam za tyle łapek w górę pod poprzednim artykułem. Dzięki temu mam jeszcze więcej motywacji do pisania kolejnych.
A zadowolenie z tego, co się robi to podstawa dobrego humoru i satysfakcjonującego zajęcia.

W tym tekście chciałabym poruszyć tematykę akceptacji tatuaży w pracy. To w dobie nieustannego postępu w każdej dziedzinie naszego życia, ważny aspekt.  

Coraz częściej słyszy się o tym, że pracodawcy bardziej przekonują się do zatrudniania wytatuowanych pracowników. Na przykład wiele placówek Alior Banku jest pozytywnie do tego nastawionych, bo na swoich szyldach czy witrynach umieszczają naklejki:







Co o tym myślicie? Czy według was doradcy bankowi wyglądają profesjonalnie z widocznym tatuażem? I czy wpływa to na jakość świadczonych usług?
Według mnie, jeśli tatuaż nie jest na twarzy, szyi, nie wpływa to negatywnie na moje odczucia po wizycie w placówce bankowej. Wręcz przeciwnie- jeśli taki u kogoś zobaczę, jak miło się robi. :P Kompetencje są ukryte w umyśle i mowie, a te przecież są niewidoczne
z zewnątrz. Jeśli ktoś jest profesjonalistą to potrafi odróżnić zawodowo te dwa światy. Umiejętność wysławiania się, kompetencje i zachęcający uśmiech to najważniejsze kwestie
w pracy.

Istnieją branże, w których tatuaże są pozytywnie odbierane, bez obarczania potencjalnego pracownika jako osoby napiętnowanej. Są uosobieniem jego indywidualności. W przedsiębiorstwach zatrudniających osoby pracujące umysłowo, kreatywnych, twórczych, częściej można spotkać te z tatuażami na ciele (PR, dekoratorzy wnętrz, moda, styliści). Lekarze i pielęgniarki- do ich kolorowych rąk już się przyzwyczaiłam.

Nieprawdaż?














Szkoda, że poziom akceptacji tatuaży w wielu innych branżach nadal jest niski.





A co można powiedzieć o służbach mundurowych? W Stanach Zjednoczonych armia wojskowa posiada ścisłe normy dotyczące tatuaży. Nie mogą one zawierać treści: rasistowskich, seksistowskich, obrażających uczucia religijne. Także wielkość nie pozostaje im obojętna. Tatuaże w miejscach widocznych na pierwszy rzut oka są barierą eliminującą potencjalnych żołnierzy. A w Polsce? Jeszcze niedawno tatuaże w naszej armii były tematem tabu. Ale ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, sytuacja ulega zmianom. Trafiłam w Internecie na artykuł umieszczony na portalu tvn24.pl, który opisuje, ze Ministerstwo Obrony Narodowej „poluzowało przepisy” i dopuszcza do służby osoby posiadające tatuaże w miejscach widocznych. Wszystko to jest (podobno) zasługą posła Kukiz'15 Pawła Szramki. „- Wielu żołnierzy pisało do mnie wiadomości, że ma z tym problem, że nie może wstąpić do służby zawodowej przez taki mały paradoks, jakim jest tatuaż na ręku - argumentuje Szramka. - W żadnym stopniu nie ogranicza on zdolności fizycznych, psychicznych do służby ojczyźnie. „ (http://www.tvn24.pl) Władze wojska zgodnie twierdzą, że armia nie jest kompanią honorową ani grupą grzecznych dzieci. Hura!


W polskiej policji sprawy mają się nie do końca jasno (jeśli podane przeze mnie informacje są nieaktualne, z góry przepraszam i proszę o podesłanie tych „świeższych”). Czytałam dużo na http://www.rp.pl/artykul/1183825-Tatuaz-nie-przeszkadza-w-sluzbie-w-Policji.html). Jak widać droga była bardzo wyboista. Nie każdy miałby w sobie tyle odwagi, siły i chęci zabawy z biurokracją. Nieoficjalnie wiadomo, że w widocznych miejscach tatuaże są zakazane, a na przykład „rękaw” musi być wyżej ponad mankiet od koszuli. Z kolei na testach sprawności fizycznej i tych psychologicznych widywano osoby z tatuażami i to dużymi. Pewnie zależy to od komisji. I tego, jak dana osoba wypadnie na testach psychologicznych. Daleko znajomy, policjant, udzielił mi kilku informacji. Mianowicie podczas rekrutacji nie robi się z tego problemu, byle tatuaż nie był zbyt widoczny. Ciekawi mnie fakt, jak to rozpatrywać? Twarz to logiczna sprawa, dla mnie w większości branż dyskwalifikujące, ale jaka jest dopuszczalna norma, ta oficjalna?  





Nasza rzeczywistość nie jest ani całkowicie biała, ani całkowicie czarna. I nie raz ani nie dwa, zdarzają się niemiłe sytuacje podczas rozmów kwalifikacyjnych, czy już w trakcie trwania kariery zawodowej ludzi wytatuowanych. Wielu pracodawców uważa, że tatuaż to skaza, oszpecenie i nie chcą zatrudniać takich ludzi. Przypominam: tatuaż to nie choroba… Wewnątrz kryje się osoba, która jeszcze nie otrzymała szansy na pokazanie prawdziwego ja. A co jeśli jest bardziej doświadczona i ma wyższe wykształcenie i więcej umiejętności od innych? Przybliżę wam dwie sytuacje, które osobiście mi się przydarzyły. Wobec tego, czy wy moglibyście podzielić się ze mną w komentarzach albo wiadomościach prywatnych swoimi? Oznaczać to będzie, że z chęcią przeczytaliście mój nowy artykuł, że odnajdujecie
w nim sensowne treści, a ja będę mogła wyciągnąć wnioski i nabazgrać coś w kolejnych tekstach.

Dotychczas w mojej zawodowej karierze nie było niemiłych sytuacji odnośnie tatuaży. Jedynie na rozmowach kwalifikacyjnych, których nie zaliczam do „kariery”, ale o tym później…

Dwa lata temu pracowałam w placówce partnerskiej jednego z banków. Jeden z szefów sam zauważył tatuaż na nodze i podziwiał mnie za odwagę. Stwierdził, że „woooow Paula, jest super, gdzie jest ten salon? Bolało? Gratuluje odwagi i życzę kolejnych!” Miłe, prawda?


Obecnie radzę sobie niestety gorzej. Posiadam pracę, ale niestety nie w zawodzie. Jakiś czas temu skończyłam studia i postanowiłam poszukać lepszej pracy. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej w jednej z agencji bankowych, jej kierowniczka powiedziała wprost, że spodobałam się jej i chciałaby dać mi szansę. Miałam tylko zanieść pisemną opinię od wcześniejszego pracodawcy. Opinię zaniosłam, ale w odróżnieniu od rozmowy kwalifikacyjnej, ubrałam się nie w koszulę, a zwykły T-shirt. Wizyta miała trwać dosłownie chwilę: przekazanie papierka i do domu. Kilka dni później miałam przyjść w celu wypełnienia dokumentów. Na drugiej wizycie koszulka była z odkrytymi plecami, wychodząc czułam na sobie spojrzenie Pani Dyrektor i komentarz pod nosem do jednej z pracownic:
„o matko, okropieństwo”…


W tym artykule zawarłam mniej zdjęć, niż dotychczas. Tym razem skupiłam się bardziej na treści, które chciałam wam bardziej przybliżyć. Mam nadzieję, że tekst przypadł wam do gustu. Pamiętajcie o mojej małej prośbie: czy przydarzyły wam się miłe i niemiłe sytuacje w pracy oraz podczas rozmów kwalifikacyjnych? Dzielcie się nimi ze mną. Jeżeli macie jakiekolwiek pomysły na kolejne artykuły, albo co mogłabym w nich ulepszyć, zawrzeć, może posiadacie jakieś pytania, na które chętnie odpowiem w nowym tekście
w kolejnych tygodniach?

Pozdrawiam!:)


PAULINA <-(kliknij i przejdź do profilu na fb)

1 komentarz:

  1. Wyższa Szoła Zarządzania i Bankowości www.wszib.poznan.pl to jedno z najlepszych miejsc, gdzie można rozwinąć swoją pasję i wiedzę.

    OdpowiedzUsuń