Znieczulenie daje chwilowy komfort podczas zabiegu, lecz w okresie gojenia nie koniecznie .

Znieczulenie daje chwilowy komfort podczas zabiegu, lecz w okresie gojenia nie koniecznie.

Muszę o tym napisać, ponieważ jest to ważna i dosyć istotna sprawa. Pisząc tego posta dalej odczuwam ból, rwanie, ciśnienie i mega dyskomfort. Wykonałem sobie średniej wielkości tatuaż na łydce, który jest obfity w kolory. Przyznaję się, że sam jestem sobie winien, tylko ja sobie to nabroiłem. W dodatku tatuażysta, który jest moim szwagrem pozwolił mi na to, baaa nie miał innej możliwości, bo takiej mu nie dałem. Teraz mam za swoje, ponieważ chodzę jak kulawa kaczka, mam nadzieje, że niebawem to się skończy.


W czym rzecz? Wykonanie tatuażu wiąże się z bólem, nie ma zabiegu bez bólu i chociażby grama krwi. Każda osoba decydująca się na taki krok- tatuaż musi wiedzieć, że będzie czuła dyskomfort podczas wizyty w studio. Ja, jako człowiek bardzo nieodporny na ból, związany z tatuażem mam z tym problem i nie czułem się swobodnie na kozetce w studio. Nigdy jeszcze nie przerwałem zabiegu, by np. w połowie przerwać tatuowanie, ponieważ nie chciałem tracić zbyt wiele czasu na ponowną wizytę i gojenie.


Istnieje dobra metoda, aby znieczulić miejsce, w którym zostanie wykonany tatuaż. Dostępne są dwie opcje, przed i w trakcie tatuowania. Zagrożeniem znieczulenia jest dłuższe i bardziej skomplikowane gojenie. Jeżeli się z tym przesadzi to w dodatku bardzo bolesne … wiem coś na ten temat :-/


Maść EMLA dostępna w aptekach, 120 ml to koszt około 110 zł i wystarczy na kilka tatuaży. Według zaleceń powinno się ją stosować przed zabiegiem (około 20-30 minut przed). W praktyce wygląda to tak, że wiele osób stosuje maść godzinę lub półtorej przed wykonaniem i w dodatku przy asekuracji folii. Fakt jest taki, że nie czujesz bólu, aż do momentu, gdy skóra jest naruszona i igły zbliżają się w miejsce już lekko napuchnięte. Jeżeli robisz sobie mały napis lub motyw albo chcesz tylko wykonturować sobie coś, to zabieg ten może być bezbolesny lub w małym stopniu problematyczny.


Przy większych motywach i powrotach w miejsce znieczulenia po pewnym czasie ból może stać się intensywniejszy, niż gdybyś nie użył kremu. Bardzo prawdopodobne są, wtedy problemy z gojeniem.


Ja nadal będę polecał ten sposób znieczulenia, lecz bez przesadnego użycia. Zasmaruj sobie to miejsce raz i zawiń folią, nie dłużej niż na 60-70 minut.



















Sposób numer dwa to środek, którego ja ostatnio używałem, czyli VASOCAINE 120 ml w spray'u.


Kupiłem go na www.cybertattoo.net i zapłaciłem 179 zł + koszty wysyłki. Stosujemy go na już naruszone fragmenty ciała. Jest on bardzo skuteczny i działa praktycznie na zawołanie. Ściąga opuchliznę i zapobiega krwawieniu. Ja niestety przesadziłem z zastosowaniem, używałem go chyba z 6 razy w połączeniu z wcześniejszym znieczuleniem emlą.


To był błąd. Według zaleceń producenta VASOCAINE powinno się trzymać na skórze około 2-5 minut. Ja trzymałem ok. 15 i mam za swoje.


Teraz skacze z bólu i nie umiem nawet prosto chodzić. Efekt znieczulenia powinien się trzymać od 1-2 godzin, lecz ciężko mi określić, czy tak jest faktycznie. Leżąc lub siedząc w studio nie mam poczucia czasu. Sądzę, że ten efekt jest utrzymywany przez godzinę, lecz czasami pojawiają się pojedyncze ukucia. To normalne i nic na to nie poradzisz. Polecam również ten sposób. Przeczekaj, aż tatuator skończy Ci kontury i wtedy dopiero poproś o znieczulenie.
















Częstymi objawami podczas stosowania znieczulenia są zaczerwienienia w miejscu zasmarowanym. Dodatkowo skóra jest bardziej miękka. Nic jednak nie zastąpi klasycznego wykonania bolesnego, ale najzdrowszego z wszystkich. Znam osoby, które wiedzą o znieczuleniach, ale świadomie chcą przeżyć

uczucie bólu, jakim jest ukucie igły. Jest to również swego rodzaju terapia i tego trzeba się trzymać.


Moje odczucie w piątym dniu po dziaraniu jest nadal takie samo, jakie było w pierwszym dniu po skończeniu. Spróbuje to opisać, ale wiem, że nie poczujesz tego tak, jak ja.


Wstaję i przez chwilę jest ok, lecz po kilku sekundach czuję, jak płynie przez całą nogę krew i idzie w kierunku lewej łydki. Tworzy się straszne ciśnienie, podnoszę nogę i ból narasta. Jedyne, co pozostaje, to rozbiegać to lub skakać jak pajac, aby zniwelować ból. Dobrym sposobem jest chodzenie na palcach, lecz tylko na chwilkę. Nie życzę tego nikomu i jak dla mnie można to stosować, jako narzędzie tortur.


Zastanów się dwa razy, zanim się znieczulisz. Jeżeli podejmiesz decyzję o znieczuleniu, to nie przesadzaj z intensywnością. Powodzenia!!!


Oto winowajca całej sytuacji. Pokazuję fragment, ponieważ jeszcze nie jest wygojony. Niebawem pokaże całość :)


1 komentarz:

  1. Wydaje mi się, że wszystko zależy od rangi zabiegu. W przypadku małych poprawek kosmetycznych przy których można zastosować kremy znieczulające, tego typu produkty są jak najbardziej mile widziane.
    https://n-symbiosis.com/kategoria-produktu/znieczulacze/

    OdpowiedzUsuń