Bo ser może być niesmaczny


Dzisiaj historia należąca niestety do ‘niemiłych’. W miniony weekend byłam w sklepie po większe zakupy spożywcze. Kolejka nie miała końca, więc chcąc nie chcąc usłyszałam wymianę zdań pomiędzy ekspedientką a klientem.


Był nim starszy Pan. Sprzedawczyni miała wytatuowany rękaw. Dla mnie dosyć przyjemny dla oka- przeważały motywy kwiatowe, czyli kwintesencja kobiecości. Szanowny klient stwierdził (dobrze, że mówił niezbyt głośno), że nie weźmie od Pani zapakowanego sera, bo brzydzi go widok tatuażu i jeść mu się odechciało.

Jak byłam zaspana po pracy, tak nagle z wrażenia oczy powiększyły się razy dziesięć. Na początku wydawało mi się, że się przesłyszałam, w końcu zmęczenie po sześciu porankach z budzikiem o 4:30 daje się we znaki. Niestety usłyszałam dobrze. 

Nastolatką ta Pani nie była, bo wtedy pewnie zareagowałaby bardziej stanowczo. Zachowała się taktownie i grzecznie, odłożyła ser na miejsce
i powiedziała, że nie sądziła, że tatuaż wpływa na smak produktów spożywczych. Na co Pan się obraził i pomaszerował z wózkiem między regałami.
Hm…


Teoretycznie temu Panu nie musiały spodobać się tatuaże ekspedientki. Tak samo, jak na przykład fryzura, makijaż, ubiór, bo te również świadczą o człowieku. Czy źle świadczą? Całe szczęście, że nie eksplodowały mu nerwy, tak jak to kiedyś przytrafiło się mnie.
Starsze osoby wychowały się w innych czasach, w towarzystwie innych wartości. Właściwie można rzec, że wtedy wszystko było inne. Dlatego trudno im czasem odnaleźć się w rzeczywistości, która szybko postępuje. W ten sposób tłumaczę sobie podobne zajścia.

Ale…
Można przecież inaczej. Grzeczniej, ze zrozumieniem, logicznymi słowami… Albo można ugryźć się w język :P.
Niejednokrotnie podkreśla się, że tatuaże nie odejmują nikomu inteligencji i profesjonalizmu w żadnym zawodzie. 


Większość osób z tzw."starej daty" pewnie nie chciałaby być obsługiwana przez Panią lub Pana w banku, którzy to mają wytatuowane twarze, ale rękaw, coś na nodze to absolutnie nic złego. Nie uważacie?
Jestem pewna, że każdy z Was miał też jakieś przygody związane z odbiorem Waszych tatuaży w wielu miejscach publicznych. Te pozytywne pokrzepiają i cieszą, natomiast drugie sprawiają przykrość…

Nie mówcie, że Was to nie obchodzi, bo na pewno gdzieś w głębi serducha Was to dotyka. Co się wtedy robi? Trzeba szybko się otrząsnąć i przestać przejmować. Znamy swoją niepodważalną wartość i nic tego nie zmieni. Chyba że my
sami. 

Już niedługo, startuje jubileuszowa edycja tattoo konwencji w Poznaniu. Będziecie? Lubicie spotykać się z ludźmi posiadającymi tę samą pasję? To doskonały czas na wykonanie nowego wzoru albo przekonaniu się, że istnieje super salon godny zaufania i poświecenia uwagi, który kiedyś odwiedzicie osobiście.

PAULINA <-(kliknij i przejdź do profilu na fb)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz